Sekundy od zwycięstwa z Hejnałem

Ten schemat doskonale znamy z poprzedniej rundy, gdzie Orzeł Myślenice traci punkty przez gola w ostatnich minutach meczu. Jak za spotkanie z Pcimianką chwaliliśmy drużynę za konsekwencję w defensywie, tak z Hejnałem Krzyszkowice właśnie tej konsekwencji.

Problemów Orłowców przed meczem było bez liku - dzięki zgodzie Hejnału na zmianę godziny meczu udało się zatrzymać na 60 minut Ślusarza, Żaka i Kasprzyka, którzy wyjeżdżali na ślub do Wolbromia. Ponadto pauzował Pyzio, a dzień przed meczem kontuzji uda nabawił się Dąbrowa, co stanowiło o tyle większy problem, że wypadło z gry dwóch młodzieżowców. Na koniec jeszcze kilka minut przed pierwszym gwizdkiem, na rozgrzewce dość poważnie wyglądającego urazu palca doznał Pajka, ale mimo to zdecydował się wystąpić w tym spotkaniu.

Spotkały się ze sobą drużyny sąsiadujące w tabeli i komplet punktów którejkolwiek z nich zapewniałby raczej bezpieczną końcówkę sezonu w kontekście walki o utrzymanie. Pierwsza połowa zawiodła oczekiwania, bo żadna ze stron nie stwarzała poważniejszego zagrożenia dla bramki rywali. Jedynie warte odnotowania były niecelny strzał Obłazy z rzutu wolnego oraz uderzenia Bałuckiego w środek bramki i niecelna próba Żaka.

W 35. minucie atak pozycyjny Orła przerodził się w kontrę Hejnału i gdy wydawało się, że już nic z niej nie wyjdzie niepotrzebny wślizg Kasprzyka w polu karnym doprowadził do upadku Ciaputy i sędzia wskazał na wapno. Jedenastkę wykorzystał Obłaza i przyjezdni wyszli na prowadzenie.

Orłowcy jeszcze przed przerwą wyrównali. Świetnie prawą stroną urwał się Ostrowski i dograł w pole karne, tam jeden z obrońców wybił piłkę przed pole karne, a nadbiegający Bałucki huknął jak z armaty przy samym słupku.

W drugiej połowie zarysowała się delikatna przewaga myśleniczan i raz po raz stwarzali zagrożenie pod bramką Jurczaka, ale w wielu sytuacjach brakowało precyzji i pewnego wykończenia nadarzającej się okazji. W sukurs przełamania strzeleckiej niemocy przyszedł jeden z obrońców Hejnału, który wbił piłkę do własnej bramki po dośrodkowaniu Ostrowskiego.

Podopieczni Sławomira Świecy mogli i powinni powiększyć prowadzenie, gdy bramkarza ubiegł już Święch, ale źle wystawił sobie piłkę. Później był faulowany na skraju szesnastki, ale dostał żółtą kartkę za próbę symulacji. Blisko był też M.Górka, który główkował obok bramki, a niewykorzystane sytuacje mogły się zemścić gdy po dośrodkowaniu z kornera w okienko główkował Obłaza, ale Pajka opuszkami palców zapobiegł utracie bramki.

Niepotrzebne rozluźnienie wkradło się w szeregi Orła w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry. Po dośrodkowaniu z lewej strony Mistarz wybił głową przed pole karne, tam sytuacji nie zdołał wyjaśnić M.Górka, a łatwo dał się ograć Bałucki przez ułatwili zadanie rywalowi, a zasłonięty Pajka w pozornie łatwej sytuacji "wypluł" piłkę przed siebie przez co Durlatka dobił z kilku metrów, strzelając prawdopodobnie swoją najłatwiejszą bramkę w karierze. Spotkanie zakończyło się remisem, z którego bardziej zadowoleni mogą być przyjezdni, bo Orzeł jeszcze w 90. minucie miał komplet punktów w kieszeni. Historia już nie raz pokazała, że w futbolu gra się do końca i tej przysłowiowej gry do końca myśleniczanom tego dnia zabrakło...

 

 

Orzeł Myślenice Hejnał Krzyszkowice

Bałucki 41, samobój 66 - Obłaza 36 (k), Durlatka 90

2014-05-03, 11:00