Rażąca nieskuteczność na inaugurację

Orzeł Myślenice w inauguracyjnym meczu rundy wiosennej w kilku momentach pokazał próbkę swoich sił, długo utrzymując się przy piłce, próbując pomimo warunków kombinacyjnej gry, stwarzając mnóstwo sytuacji, ale problem był jeden i to rażący - nieskuteczność. Mecz zakończył się remisem 1:1, a Orłowcy z jednej strony mogą być zadowoleni z odrobionej straty, a z drugiej pluć sobie w brodę wyliczając stuprocentowe sytuacje.

Od pierwszego gwizdka gospodarze postawili na żelazną skonsolidowaną defensywę i przynosiło to efekty, a nawet dwukrotnie zagrozili bramce Marka Pajki. Najpierw Piotr Chmielik niecelnie strzelał ze skraju pola karnego, a później po dośrodkowaniu z kornera strzał głową efektownie wybronił golkiper Orła. Po drugiej stronie boiska ofensywa myśleniczan robiła za to wszystko, aby odpowiednio rozgrzać bramkarza Rudnika.

Świetną okazję miał Michał Górka, który pędził na spotkanie sam na sam z bramkarzem, ale trafił wprost niego. Następnie ten sam zawodnik w bliźniaczej sytuacji dwukrotnie dobijał swój strzał i chociaż trafił do siatki, to sędzia dopatrzył się zagrania ręką i odgwizdał przewinienie. Sprytnie z ostrego kąta przymierzył ponadto Krzysztof Zając, ale piłka zatrzymała się na słupku. Po dośrodkowaniu z rożnego główkował też Adrian Kasprzyk, ale futbolówka o centymetry minęła bramkę. Te sytuacje były najbardziej klarowne, a to przecież tylko namiastka i to samej pierwszej połowy.

W drugiej odsłonie przewaga Orłowców w posiadaniu piłki była jeszcze większa, ale wciąż brakowało przysłowiowej kropki nad "i". Na prowadzenie Orła wyprowadzić mógł Krzysztof Zając, który nieudanie lobował w sytuacji sam na sam. Kto wie co by się stało gdyby to podopieczni trenerów Kamila Ostrowskiego i Dawida Sudra jako pierwsi zdobyli gola w obliczu takiej przewagi. Być może za ciosem poszłyby następne. A tymczasem w jednej z nielicznych ucieczek w pole karne Orła rywale wyszli na prowadzenie. 

To była zresztą ładna akcja zespołu z Rudnika. Miejscowi zagrali kombinacyjnie z lewej strony po czym Grzegorz Kowalczyk dośrodkował na długi słupek, a zamykający akcję Tomasz Kurowski soczystym strzałem nie dał szans bramkarzowi. Do końca meczu pozostawał niespełna kwadrans, a Orłowcy i tak zdołali stworzyć jeszcze kilka sytuacji.

W kluczowych momentach brakowało jednak precyzji lub chłodnej głowy. Strzelali między innymi Paweł Płonka, Mateusz Mistarz, czy Kamil Lesiński, ale bez powodzenia. Sztuka ta udała się Krzysztofowi Zającowi, który w sytuacji sam na sam doprowadził do remisu. Chwilę później meczową piłkę zmarnował Mariusz Kasperek, biało-zieloni wyprowadzili szybki kontratak mając przewagę aż w czterech na jednego defensora Rudnika. Zawodnik Orła podjął jednak fatalną decyzję o strzale ze skraju pola karnego, a piłka poszybowała nad poprzeczką. 

Ostatecznie w ligowej inauguracji Orzeł zainkasował zaledwie jeden punkt z ostatnią drużyną w tabeli, ale pomimo wyniku optymizmem napawa postawa myśleniczan. Już w kolejną sobotę Orłowcy zagrają po raz pierwszy na własnym obiekcie, podejmując liderującego w ligowej tabeli Górnika Wieliczka.

LKS Rudnik - Orzeł Myślenice 1:1 (0:0)
Kurowski 75 - Zając 86

ORZEŁ: Pajka - Leśniak (21 Lesiński), Mistarz, Kasprzyk, Maślak (76 Sałach) - Kasperek, Pyzio, Płonka, Żak, Zając - M.Górka (73 Gracz)