U19: Niesamowity mecz juniorów z Jordanem, zadecydował gol z 80 metrów! [wideo]

Sobotnie spotkanie w II lidze juniorów starszych pomiędzy Jordanem Zakliczyn a Orłem Myślenice było meczem na szczycie w ligowej tabeli, bowiem mierzył się wicelider z bezpośrednim rywalem w układzie sił. Dramaturgii nie zabrakło, mecz miał niesamowity przebieg i dostarczył wielu emocji. Ostatecznie wygrali Orłowcy, ale w dość niecodziennych okolicznościach.

Jordan kapitalnie rozpoczął to spotkanie i w przeciągu dziesięciu minut stworzył trzy stuprocentowe sytuacje, w których dwa razy piłka trafiła w poprzeczkę, a raz świetnie interweniował Michał Szafrański. Te trzy ciosy ewidentnie nie obudziły Myśleniczan, bo za chwilę gospodarze wyszli na prowadzenie i tworzyli kolejne sytuacje. Podopieczni trenera Marka Pajki nie mogli się otrząsnąć i mogli być zadowoleni, że na przerwę schodzili przegrywając tylko dwoma golami. Jordan przeważał przez pełne 45 minut, a Orzeł nie stworzył żadnej dogodnej sytuacji.

Mobilizująco podziałała bura w szatni myślenickiego zespołu, bowiem po przerwie ruszyli do odrabiania strat i udało się to w zatrważającym tempie. Już w pierwszej minucie drugiej połowy przebojową akcję Łukasza Święcha i zgranie Huberta Sudra pewnym strzałem wykończył Denis Babycz. Parę minut później z rzutu wolnego zawinął Bartłomiej Mróz i Orłowcy mogli cieszyć się z remisu. Radość była tym większa, że w pięć minut udało się wyrównać po wręcz beznadziejnej pierwszej połowie w wykonaniu myśleniczan.

Jordan roztrwonił wypracowaną zaliczkę i nie mógł podnieść się w pierwszych fragmentach drugiej połowy, bo po kilkunastu minutach Orzeł już prowadził. Tym razem piłka spadła pod nogi Igora Kostiuka, a ten huknął z dalszej odległości i było 3:2! Od tego momentu Orłowcy kontrolowali już grę i stwarzali kolejne sytuacje, a role się kompletnie odwróciły w stosunku do pierwszej połowy. Jordan wręcz nie stwarzał zagrożenia. 

O stracie punktów przez podopiecznych trenera Marka Pajki mógł jednak zdecydować stały fragment na dziesięć minut przed końcem. Dośrodkowanie w pole karne, zamieszanie i niepewna postawa Orłowców w defensywie spowodowała, że Jordan doprowadził do remisu. Kiedy wydawało się już, że zmęczone bardzo emocjonującym i kosztującym wiele sił meczem obie ekipy nie pokwapią się o chóralne ataki, stała się rzecz niespodziewana.

We własnym polu karnym sfaulowany został Bartłomiej Mróz, a ponieważ do końca spotkania pozostały zaledwie dwie minuty, to postanowił huknąć na wiwat, oddalając grę od własnej bramki. Zaskoczenie wszystkich było tym większe, że piłka poszybowała przez całe boisko, zrobiła kozioł przed bramkarzem i wpadła do siatki. Wielka w tym zasługa Łukasza Święcha, który do samego końca absorbował tor lotu piłki, a później wykazał się przytomnym umysłem, kiedy Orłowcy celebrowali bramkę, a ten pozostał na połowie przeciwnika, by nie mogli wznowić gry i strzelić gola do pustej bramki. Po chwili sędzia zakończył zawody, a w szeregach Orłowców zapanowała euforia.

Jordan Zakliczyn - Orzeł Myślenice 3:4 (2:0)
Babycz 46, Mróz 51, 88, Kostiuk 54

ORZEŁ: Szafrański - Bodzioch, Serafin, Rabka (46 Kostiuk), Jamróz - Mróz, Sraga (74 Świerczyński), Bartosz - Suder (84 Maślerz), Święch, Babycz

Bramki z meczu autorstwa pana Roberta Bartosza - dziękujemy!

I jeszcze celebracja zwycięstwa w szatni: