U19: Juniorzy starsi nawiązali walkę z Górnikiem, zapachniało niespodzianką

Orzeł Myślenice, który jest beniaminkiem pierwszoligowych rozgrywek w juniorach starszych przed meczem z Górnikiem Wieliczka tracił do lidera tabeli zaledwie punkt. Niemniej jednak każdy inny wynik w tym starciu niż wygrana Górnika rozpatrywana byłaby w kategoriach niespodzianki, bo tak się przecież działo gdy jesienią Orzeł najpierw zremisował w Wieliczce, by potem umniejszać jego zwycięstwo w Myślenicach.

Fotorelacja z meczu - Piotr Kwiecień (futmal.pl)

Ten mecz ułożył się jednak po myśli Górnika, a Orłowcy otrzymali dwa knock-downy w pierwszych dziesięciu minutach. Co więcej obie bramki padły po fatalnych wręcz błędach. Już w drugiej minucie jeden z graczy Orła zgubił piłkę na trzydziestym metrze i słowa uznania dla Jakuba Sikory z Górnika za kapitalny strzał z dalszej odległości. Takie gole nie padają zbyt często, bo piłka została uderzona niezwykle precyzyjnie i po drodze odbiła się od słupka po czym wpadła do bramki. Inna jednak sprawa, że w pierwszych niemal sekundach spotkania nie powinny przytrafiać się takie straty piłki.

Nim Orzeł otrząsnął się po stracie gola było już 2:0, a tym razem kapitan Orłowców Łukasz Serafin na tyle niefortunnie chciał wybić piłkę, że skierował ją do własnej bramki. Tym bardziej szkoda, że zmierzała ona wprost w ręce Davlata Kurmazenki. Górnik przejął kontrolę nad spotkaniem i miał zadowalający wynik. Za to podopieczni trenera Marka Pajki nie mogli przed przerwą rozwinąć skrzydeł. Na domiar złego urazu nabawił się Łukasz Święch w dość kontrowersyjnej sytuacji, gdy bramkarz rywali wskoczył mu na plecy, a sędzia podarował mu jeszcze rzut wolny. Napastnik Orła musiał przedwcześnie opuścić murawę, a popołudnie spędził w szpitalu na badaniach.

Żeby ubytków było mało, to w czwartej już minucie doliczonego czasu pierwszej połowy Jakub Sikora huknął niespodziewanie z dystansu, a piłka po poprzeczce trafiła do bramki. Orzeł został więc znokautowany tuż przed gongiem, kończącym tę rundę. Na szczęście jednak przerwa dodała wytchnienia i wróciły nadzieje na korzystny rezultat, gdy w 55. minucie było już 3:2.

Zaczęło się od kapitalnej piłki Piotra Sragi do Jakuba Bartosza, a ten pewnie strzelił w sytuacji sam na sam. Za chwilę w polu karnym przepychał się Arkadiusz Nosal i oddając strzał trafił w rękę jednego ze stoperów. Rzut karny precyzyjnie wykorzystał Jakub Bartosz i Orzeł tracił już tylko jednego gola do rywali. Tym razem to Górnik był boksowany raz po raz i kto wie co by było, gdyby Sławomir Juszczak trafił do bramki, a nie w poprzeczkę lub Jakub Bartosz dobił celniej strzał Filipa Pilcha? 

Kolejne akcje nabierały animuszu, ale od 65. minuty Orzeł znów miał pod górkę, gdy z interwencją spóźnił się Łukasz Serafin i za faul otrzymał swoją drugą żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną. To nie był udany mecz kapitana Orła, niemniej jednak drużyna nawet grając w dziesiątkę przedostawała się pod bramkę Huberta Świerczyńskiego i stwarzała zagrożenie. Górnik pomimo przewagi liczebnej nie był w stanie kontrolować spotkania w drugiej połowie, tak jak zrobił to przed przerwą.

W ostatnich pięciu minutach Orzeł postawił już wszystko na jedną kartę i ruszył do skomasowanych ataków, ale niestety wyrównać stanu rywalizacji się nie udało. Udało się za to odskoczyć Górnikom i to niemal w ostatniej akcji meczu. Już w doliczonym czasie po kontrze do siatki Orła trafił Przemysław Głowacki. Górnicy sięgnęli po zasłużone wszak zwycięstwo, ale słowa uznania należą się myśleniczanom za postawę w drugiej połowie meczu.

Marek Pajka (trener Orła Myślenice): "To nasza pierwsza strata punktów na własnym boisku w tym sezonie. Wcześniej wygraliśmy u siebie wszystkie dziewięć spotkań ligowych. Każda seria musi się jednak kiedyś skończyć i teraz czas na rozpoczęcie jej na nowo. Dziękuję zawodnikom za zaangażowanie i walkę do samego końca, pomimo tego, że to nie był nasz dobry dzień. Wiem na co stać tych chłopaków i wierzę, że będziemy grać znacznie lepiej. Pomimo porażki widzę sporo pozytywów po tym meczu i uważam, że w takich właśnie spotkaniach widać efekty długoletniej pracy w Orle Myślenice. Szanując zdrowie zawodników przed ważnymi meczami w seniorach, czy to juniorach młodszych w niewielkim wymiarze zagrali Wiktor Grochal i Kamil Topa, czy też zmienieni Antoni Matejczyk i Sebastian Olesek. Wiem, że tacy zawodnicy nie mogą być zanadto eksploatowani, a cieszy dobra postawa każdego z nich łącznie z bardzo solidnymi w tym meczu Bartoszem Bodziochem i Filipem Pilchem, którzy zagrali po 90 minut. Jeszcze przed meczem niezbyt dobre samopoczucie zgłaszał Bartłomiej Mróz, nieobecny był nasz najlepszy strzelec Daniel Jania, a szkoda, że w tym wytężonym czasie, gdzie gramy mecze co dwa dni doszły nam kontuzje Łukasza Święcha, Bartka Pasternaka i pauzować za kartki będzie Łukasz Serafin. Cieszy za to powrót Arkadiusza Nosala, który pomimo wyczekiwania na operację zdecydował się pomóc drużynie w kilku meczach."

Orzeł Myślenice - Górnik Wieliczka 2:4 (0:3)
Bartosz 46, 53 (k) - Sikora 2, 45+3, Serafin 10 (s), Głowacki 90 

ORZEŁ: Kurmazenko - Mróz (46 Topa), Bodzioch, Serafin, Pilch - Olesek (68 Zlezarczyk), Nosal, Bartosz, Juszczak, Święch (37 Sraga) - Matejczyk (55 Grochal).

GÓRNIK: Świerczyński - Krusinowski, Polus, Józefek, Kłys (86 Urbańczyk) - Kubik (76 Płonka), Ptak, Kurzawiński, Sikora (82 Suder), Rutkiewicz (69 Głowacki) - Rembecki.

Fotorelacja z meczu - Piotr Kwiecień (futmal.pl)

fot. Piotr Kwiecień (futmal.pl)