Emocje do samego końca i inauguracyjny remis w Gdowie...

Pierwszy mecz ligowy nowej kampanii rozgrywkowej w sezonie 2024/25 już za nami, a nasz pierwszy zespół musi zadowolić się jednym punktem zdobytym w Gdowie. To było emocjonujące starcie, w którym zwłaszcza w drugiej połowie znacznie przeważali Orłowcy, ale piłkę meczową mieli też rywale, gdy nie wykorzystali sytuacji sam na sam w ostatniej minucie doliczonego czasu gry...

Orzeł przystępując do tego meczu jeszcze pokutował za ilość kartek pokazanych przez sędziego Madejskiego w finale czerwcowego barażu. M.in. na ławce nie mógł usiąść żaden z trenerów, bowiem pauzowali Kamil Ostrowski, Łukasz Zając i Jakub Stasiak, z trybun mecz oglądali ponadto bramkarz Michał Pająk i pomocnik Damian Wsół. Wszyscy pauzowali za kartki. O zmianach kadrowych i przygotowaniach do sezonu jeszcze wspomnimy w najbliższych dniach, a tymczasem kilka zdań o przebiegu meczu.

Biało-zieloni zaczęli z dwoma juniorami w wyjściowym składzie - Adrian Ciślik (2007) oraz Tomasz Brózda (2008). Obaj zaprezentowali się bardzo dobrze, a ten pierwszy zdobył nawet gola na 1:0. Po wrzucie z autu Kiryla Kyrylova piłkę zgrał Vladyslav Pnievskyy, a nadbiegający Adrian Ciślik skuteczną główką wpakował ją do bramki.

Świetne okazje mieli jeszcze Kamil Topa i Emil Bałucki, ale ich próby zakończyły się na rękawicach bramkarza Gdovii. Swoje szanse stworzyli też gospodarze, przed przerwą najpierw w świetnym stylu strzał Jarosława Krzaka obronił Hubert Świerczyński, a później piłka w dogodnej sytuacji poszybowała nad bramką. Przed przerwą miejscowi wyrównali po dośrodkowaniu z kornera i mocnej główce białoruskiego napastnika Uładzimira Karpa.

W drugiej połowie natomiast przewaga Orła była już znacznie większa i choć gracze Gdovii w pierwszych minutach trafili w słupek, to do ostatniej minuty regulaminowego czasu trudno było doszukać się kolejnej klarownej sytuacji z ich strony. Orzeł natomiast był bardzo nieskuteczny i jeśli strzałów głową wysoko nad bramką po zagraniach z bocznych sektorów moglibyśmy do tych kluczowych akcji nie zaliczać, to po dośrodkowaniu z lewej strony z bliska w piłkę nie trafił Krzysztof Zawora, a strzał Adriana Ciślika skutecznie obronił bramkarz. Krzysztof Zając po zespołowej akcji z bliska strzelił już obok bramkarza, ale piłka minęła bramkę o centymetry.

Golkiper Gdovii popisał się też fantastycznymi interwencjami raz gdy po rykoszecie piłka odbiła się od pleców jednego z obrońców i omal go nie przelobowała, a później gdy zewnętrznym podbiciem strzelał Kiryl Kyrylov, ale znakomicie jego strzał obronił golkiper. Kontrowersje wzbudziła też akcja Krzysztofa Zająca, gdy minął trzech rywali i został powalony w polu karnym, ale sędzia ukarał go żółtą kartką za próbę wymuszenia, choć naszym zdaniem faul był ewidentny.

Miejscowi kończyli ten mecz w dziesiątkę, gdy sędzia wyrzucił za dwie żółte kartki Piotra Kaciczaka, ale choć dali się zepchnąć do defensywy, to mogli ukarać Orła za nieskuteczność, gdy już w piątej minucie doliczonego czasu gry błyskawiczne zagranie uruchomiło kontrę rywali, a w efekcie jeden z napastników był już sam na sam z Hubertem Świerczyńskim i bramkarz Orła cudem sparował piłkę na rzut rożny, ratując jeden punkt Myśleniczanom.

Kolejny mecz Orłowcy zagrają już we wtorek 20 sierpnia o 18:00 na wyjeździe z Tempem Rzeszotary w IV rundzie okręgowego Pucharu Polski.

Gdovia Gdów - Orzeł Myślenice 1:1 (1:1)
Ciślik 19 - Karp 32

ORZEŁ: Świerczyński - M.Mistarz (57 Janecki), Pnievskyy, Kyrylov - Topa (74  Bargieł), Suder (46 Moskal), Gładysz, Górka - Bałucki (46 Zawora), T.Brózda (57 Zając), Ciślik (74 Wąsowicz)