Wygrana z liderem, Orzeł odrobił stratę i pokonał Węgrzcankę!

Nasiąknięta murawa i trudne do gry w piłkę warunki pogodowe nie przeszkodziły zawodnikom Orła Myślenice i liderującej w tabeli Węgrzcanki Węgrzce Wielkie, aby stworzyć emocjonujące widowisko. Ostatecznie Orłowcy wygrali 2:1 po bramkach Krzysztofa Zająca i Kamila Czajkowskiego, choć na początku drugiej połowy na prowadzenie wyszli rywale po rzucie karnym Pape Drame.

Mecz od początku do końca był emocjonujący i choć początek zdecydowanie należał do Węgrzcanki, to myśleniczanie z każdą minutą nabierali rozpędu, by zwłaszcza w drugiej połowie stworzyć kilka świetnych okazji strzeleckich. Kluczowa dla końcowych losów tego spotkania wydaje się być konsekwentna postawa w defensywie na początku meczu. Kto wie jakby się sprawy miały gdyby po piorunującym początku Węgrzcanka wyszła na prowadzenie, a schowani za podwójną gardą Orłowcy nie zdołali by odrobić strat jak chociażby w ostatnim meczu w Kłaju.

Najpierw po zbyt krótkim podaniu Adriana Kasprzyka znakomicie w bramce zachował się Karol Obłaza gdy ofiarną interwencją uprzedził szarżującego Marco Grandettiego w sytuacji sam na sam. Później jeszcze groźnie bywało po stałych fragmentach gry, a po jednym z nich przed przerwą do siatki trafił nawet Grzegorz Anioł tyle, że sędzia słusznie bramki nie uznał ze względu na udaną pułapkę ofsajdową Orłowców.

Węgrzcanka "wyszumiała" się w początkowej fazie meczu, a później do głosu doszli gospodarze i kilka akcji zaczepnych mogło się podobać licznie zgromadzonej publiczności. Brakowało jednak przysłowiowej kropki nad "i" w akcjach Krzysztofa Zająca czy po strzale Michała Górki. Karuzela rozkręciła się jednak w drugiej połowie, a jak wiemy na przegranej pozycji pozostali przyjezdni, choć zaczęli tę część gry od zdobytej bramki.

Mateusz Mistarz dopuścił się faulu w polu karnym, a jedenastkę na bramkę ku euforii Węgrzcanki zdobył Pape Drame. Dla podopiecznych trenerów Kamila Ostrowskiego i Dawida Sudra ten pstryczek w postaci straconego gola spowodował, że musieli wrzucić piąty bieg. Sygnał do ataku dał Krzysztof Zając, który skorzystał z świetnego podania Pawła Płonki i w sytuacji sam na sam minął bramkarza i wpakował piłkę do pustej bramki.

Wynik remisowy nie utrzymywał się długo, bo zaledwie cztery minuty później znów w roli głównej wystąpił ten sam duet, gdzie Płonka uruchomił Krzysztofa Zająca, który w sytuacji sam na sam został sfaulowany w polu karnym i sędzia musiał wskazać na wapno. Strzał z jedenastu metrów Mateusza Mistarza co prawda odbił bramkarz Węgrzcanki, ale wobec dobitki Kamila Czajkowskiego był już bezradny. 

Orzeł do końca spotkania już prowadzenia nie oddał, a szkoda, że nie udało się go powiększyć po próbach Michała Górki, czy strzale głową Adriana Kasprzyka. Węgrzcanka już w doliczonym czasie gry miała jeszcze znakomitą okazję do wyrównania stanu rywalizacji, ale piłka po strzale jednego z graczy minimalnie minęła lewy słupek bramki Karola Obłazy. 

Orzeł Myślenice - Węgrzcanka Węgrzce Wielkie 2:1 (0:0)
Zając 64, Czajkowski 69 -  Drame 53 (k)

ORZEŁ: Obłaza - Żak, Mistarz, Kasprzyk, Lesiński - Czajkowski (74 Gawlik), Płonka (76 Sałach), Stryszowski (46 Pyzio), Wyroba, Zając (85 Sabała) - Górka (84 Leśniak)