U15: Festiwal niewykorzystanych sytuacji i remis na inaugurację

Podopieczni trenera Michała Lecha udowodnili wczorajszym meczem z Karolem Wadowice, że stać ich na dobre występy w Małopolskiej Lidze Trampkarzy, a w drużynie drzemie potencjał. Choć mecz zakończył się remisem, to Orłowcy po tym spotkaniu mogą pluć sobie w brodę, gdyż nie wykorzystali naprawdę wielu znakomitych sytuacji.

Karol Wadowice trudnych warunków graczom Orła nie postawił, ale Ci nieco jakby zestresowani ligowym debiutem na szczeblu wojewódzkim. Tak jak zapowiadaliśmy prym w grze wiedli Michał Mirochna i Jakub Moskal ograni w ubiegłym sezonie w tych rozgrywkach, ale kwestią czasu będzie ogranie pozostałej części drużyny.

Już w pierwszych minutach sam na sam z bramkarzem był Dominik Dąbrowski, ale choć decyzja o podaniu do lepiej ustawionego Bartłomieja Gromali była dobrym pomysłem, to jego wykonanie pozostawiało wiele do życzenia. Ostatecznie podanie przejął defensor Karola, a gdyby doszło, Gromala miałby przed sobą pustą bramkę. Później ten sam zawodnik miał niemal identyczną sytuację i szkoda, że nie wziął odpowiedzialności na swoje barki, bo strzał mógł zagrozić bramce gości.

Po indywidualnej akcji strzelał też Bartłomiej Gromala z ostrego kąta, ale tym razem obrona bramkarza Karola była najwyższych lotów. Strzałów próbowali też Michał Mirochna, czy Tomasz Tokarz, ale w każdej z sytuacji bramek nie oglądano. Przed przerwą rywale z Wadowic nie stworzyli żadnej groźnej sytuacji, a Orzeł w niemal ostatniej akcji pierwszej połowy stracił jednego z najbardziej aktywnych graczy - z kontuzją boisko opuścił bowiem Zygmunt Dziadkowiec.

W drugiej połowie Orłowcy wyszli na prowadzenie po znakomitej indywidualnej akcji Michała Mirochny, który na pełnej szybkości minął kilku defensorów i w sytuacji sam na sam pewnie umieścił piłkę w siatce. Za chwilę podobną szarżą popisał się Jakub Moskal niemal przez całe boisko, ale w ostatniej fazie zbyt daleko wypuścił sobie piłkę. Takie same okazje miał Tomasz Tokarz i szkoda, że nie udało się podwyższyć na 2:0, bo ten festiwal niewykorzystanych sytuacji zemścił się zgodnie z piłkarskim porzekadłem.

Na domiar złego Orzeł stracił tego gola na własne życzenie. Jakub Opryszek źle zagrał do Marcina Szafrańskiego, który co prawda wybronił stuprocentową sytuację, ale Karol Wadowice wywalczył rzut rożny. Dośrodkowanie z kornera trafiło na głowę jednego z zawodników przyjezdnych i zrobiło się 1:1. Do końca spotkania pozostało kilka minut i Orzeł stworzył jeszcze trzy okazje - Tomasz Tokarz spudłował w sytuacji sam na sam, Dominik Dąbrowski główkował z kilku metrów mając przed sobą niemal pustą bramkę i nie trafił w bramkę, a już w doliczonym czasie Michał Mirochna minął już bramkarza, ale jego strzał co prawda ręką zablokował jeden z rywali, jednak gwizdek sędziego milczał.

Orzeł zaczął zatem od remisu, ale mamy nadzieję, że skuteczność i pewność siebie w grze przyjdzie z czasem. Pomimo takiego obrotu sprawy podopieczni trenera Michała Lecha mogą być zadowoleni ze swojego ligowego debiutu.

Orzeł Myślenice - Karol Wadowice 1:1 (0:0)
Mirochna 49

ORZEŁ: Szafrański - Łabędzki, Opryszek, Moskal, Górka - Tokarz, Dziadkowiec, Leśniak, Mirochna, Gromala - Dąbrowski oraz Kozaczyk, Karcz, Kiebuła, Skoczylas, Kopta, Serafin, Lenart