Szczęście uśmiechnęło się do Orła w meczu z Gdovią

Wszystko wskazuje na to, że Orzeł Myślenice zyska kolejne trzy punkty w ligowej tabeli przez pomyłkę kierownika drużyny Gdovi Gdów, który zapomniał w meczowym protokole wpisać jednego z zawodników rezerwowych, a ten w końcówce pojawił się na murawie. Na boisku to Gdovia wygrała. Wygrała 1:0 po bramce z rzutu karnego, bardzo zresztą wątpliwego.

O tym meczu można powiedzieć, że był niezwykle wyrównany i najsprawiedliwszym byłby remis. Na osobny akapit na pewno zasługuje bardzo wątpliwy rzut karny dla Gdovi i krzywdząca Orła decyzja sędziego. Było to w 70. minucie spotkania i choć Marek Pajka sięgnął ręką piłkę uderzoną przez Kamila Rynducha, to ostatecznie ta wpadła do siatki. Cała sytuacja z rzekomym faulem wzbudziła kontrowersję, gdyż Jakub Burtan wybił piłkę spod nóg Kamila Czajkowskiego, a ten chcąc oddać strzał stracił równowagę i padł w polu karnym. Sam przyznał w pomeczowych kuluarach, że tego faulu nie było.

Orzeł wcześniej próbował swoich szans, bo jeszcze przy stanie 0:0 Mariusz Kasperek groźnie uderzał z dystansu. Dwa razy bramkarza rywali próbował zaskoczyć Michał Górka, a niecelnie z dalszej odległości strzelał także Paweł Płonka. Gdovia w pierwszej połowie zagroziła również po strzałach zza szesnastki Konrada Kasprzyka i Kamila Czajkowskiego, a w drugiej połowie groźne okazje mieli już w samej końcówce, gdy Orzeł postawił wszystko na jedną kartę i nadziewał się na kontry. 

Mecz zakończył się więc wynikiem 1:0 po wspomnianym rzucie karnym, ale wynik z boiska zostanie zweryfikowany przez Komisję Gier PPN Wieliczka jako walkower na korzyść Orła Myślenice. Wszystko przez wejście na murawę zawodnika, który nie był wpisany do meczowego protokołu i co za tym idzie był nieuprawniony do gry. Szczęście zatem uśmiechnęło się do Orłowców i chociaż na boisku mogli mówić o sporym pechu, to trzy punkty trafią na ich konto.

Orzeł Myślenice - Gdovia Gdów 3:0* (walkower)