W swoim ostatnim spotkaniu tej jesieni nasi juniorzy udali się do Miasteczka Śląskiego na mecz z tamtejsza Odrą. Rywale dysponują bardzo młodym składem i naprawdę szacunek dla nich, bo kilku ekipom punkty już urwali. Natomiast nasz mecz był bardzo jednostronnym widowiskiem.
Zaczynamy od gry piłką i kilku strzałów z dalszej odległości. Wreszcie indywidualna akcja Mateusza Duszyńskiego, dogranie do Mateusza Długosza na 7 metr, a tam "Śledzik" z półobrotu trafia do siatki dając nam prowadzenie. Rywale w tej połowie ograniczają się do dwóch strzałów z groźnych pozycji oraz jednej groźnej wrzutki, ale ze wszystkimi tymi akcjami radzi sobie bez problemów zastępujący naszego etatowego bramkarza Marcin Kaczerewski.
Z przodu za to zdobywamy kolejne bramki. Dobra wrzutka z rzutu rożnego, strzał głową Patryka Kubackiego trafia w poprzeczkę, a piłkę z bliska wpycha do bramki Dominik Kolanek. Kolejna bramka to następna wrzutka z rzutu rożnego, bardzo dobrze broniący tego dnia bramkarz rywali popełnia błąd i źle oblicza lot piłki, a z bliska do pustej bramki wbija ją Przemysław Chojnowski.
Czwarta bramka to trafienie naszego kapitana Duszyńskiego, który pospieszył do odbitej przez bramkarza piłki po strzale jednego z naszych pomocników i ze spokojem umieścił piłkę w siatce. Po tym golu sędzia kończy pierwszą połowę, a na drugą wychodzimy bardzo rozluźnieni i od razu widać to w samej grze. Zaczynamy co prawda od pięknej indywidualnej akcji Chojnowskiego, który idealnie wystawił piłkę do Długosza, a ten mierzonym strzałem w samo okienko zdobywa dla nas ostatniego gola.
Po tym golu mamy jeszcze kilka bardzo dobrych okazji z najlepszą, kiedy to z bliska do bramki nie trafił Kolanek. Poza tym szczęścia często próbował Kubacki. W drugiej połowie rywale już kompletnie nie zagrozili naszej bramce i po miłym, łatwym i przyjemny meczu wracamy do Bytomia z trzema punktami.
Co do całej rundy to trochę szkoda. Szkoda nie tyle pierwszego meczu, gdzie byliśmy wyraźnie słabsi, ale szkoda meczu z Orkanem, który przecież ułożył się dla nas idealnie. Prowadziliśmy już po pierwszej akcji, a niestety ostatecznie przegraliśmy. Małym usprawiedliwieniem może być dla nas to, że zabrakło dwóch wyróżniających się graczy: Duszyńskiego i Gajdy.
Szkoda też na pewno pojedynku na Suchej Górze, gdzie daliśmy prawdziwy festiwal nieskuteczności. Szkoda, bo mając te punkty, już teraz moglibyśmy być liderem. Nie ma co jednak marudzić. Jesteśmy w tym miejscu, które sobie założyliśmy (czyli być wyżej niż przed rokiem), a do tego pojawia się naprawdę duża szansa, by walczyć o podium, a może i nawet (oby!) o zwycięstwo. Tym bardziej, że wszystkie mecze, poza jednym zaległym, rozegramy na swoim boisku. No ale do wiosny jeszcze daleka droga, a teraz chwila odpoczynku i bierzemy się ostro do pracy. Pracy, która, miejmy nadzieję, zaprocentuje już w przyszłej rundzie.