Wygrana z mistrzem na koniec, Orzeł zakończył udany sezon!

W ostatnich dwóch kolejkach sezonu Orzeł Myślenice pokonał dwa pierwsze zespoły w lidze, gdyż po ostatnim zwycięstwem nad wicemistrzem Karpatami Siepraw, teraz Orłowcy z kwitkiem odprawlili Złomex Branice, wygrywając aż 4:1 (3:0). Ostatecznie to Złomex i Karpaty awansują, czego z tego miejsca serdecznie gratulujemy!

Chciałoby się powiedzieć po ostatnich wynikach, że niech ten sezon się nie kończy! Orzeł zagrał koncertowo zwłaszcza w pierwszej połowie, którą wygrał 3:0. Oczywiście można rzec, że Złomex grał już na luzie, mając zapewnione mistrzostwo i oszczędzając siły na baraże, ale nie można przecież umiejszać dobrej gry naszej drużynie!

Pierwszą groźną sytuację mieli rywale, gdy na prawej stronie jeden ze skrzydłowych minął obrońcę i przymierzył pod poprzeczkę w krótki róg, jednak znakomicie interweniował Bartosz Matoga. To jego nie ostatnia świetna inwerwencja w tym meczu, bo później obronił jeszcze rzut karny i kilka razy pewnie zachowywał się na przedpolu swojej bramki.

Orzeł wyszedł na prowadzenie, gdy po dwójkowej akcji Ponomarenki z Kyrylovem, ten drugi był faulowany w szesnastce, a z rzutu karnego nie pomylił się Mark Ponomarenko. Na 2:0 po dwójkowej akcji, w której również brał udział Mark Ponomarenko, trafił Bartłomiej Gromala, który w swoim stylu złamał do środka i przymierzył w dalszy róg. Na 3:0 atomowym strzałem pod poprzeczkę podwyższył po przebojowej akcji Kyryl Kyrylov. Swoją szansę miał również Danillo Pereira, który mocno strzelał z dystansu, ale bez powodzenia.

W pierwszej połowie wysoki pressing i duża liczba odbiorów już na połowie przeciwnika spowodowała, że Orłowcy mieli sporo okazji. Na pewno mecz rozgrywany był w bardzo wysokim tempie, ktore nieco opadło w drugiej odsłonie. Może to efekt wyniku i mniejszej aktywności Orła w ofensywie, ale na pewno upalna pogoda też nie pomagała w wysokim tempie gry przez pełne 90 minut. Na początku drugiej odsłony Złomex zdobył honorową bramkę, Konrad Łucarz po zespołowej akcji wyszedł sam na sam z Bartoszem Matogą i huknął nie do obrony.

W dalszym fragmencie meczu sytuacji było już jak na lekarstwo, a wynik na 4:1 pięknym uderzeniem prostym podbiciem z rzutu wolnego ustalił Artur Mistarz. Świetną okazję wcześniej miał jeszcze Wiktor Syrek, który strzelał głową po dośrodkowaniu z lewej strony, ale nie trafił piłką w bramkę. Jako stuprocentową sytuację można też odnotować okazję Marka Ponomarenki, który po podaniu od Kyryla Kyrylova powinien chyba podawać do lepiej ustawionych kolegów w świetle bramki, ale niecelnie strzelał. 

- Podsumowując bieżący sezon muszę powiedzieć, że był na pewno historyczny dla naszego klubu pod względem rekordowej zdobyczy punktowej na tym poziomie rozgrywek. Mamy za sobą bardzo dobrą rundę rewanżową i szczególnie się cieszę, że udało nam się stworzyć myślenicką twierdzę. U siebie w całym sezonie przegraliśmy tylko raz, a wiosną oprócz jednego remisu wsystkie pozostałe mecze wygraliśmy. Zresztą analizując tylko wiosenne wyniki, zdobyliśmy zaledwie o jeden punkt mniej od Złomeksu, zajmując drugie miejsce. Można oczywiście teraz kalkulować, że co by było gdyby pewnych punktów nie stracić, ale uważam, że limit szczęścia lub pecha w niektórych momentach pewnie wyszedłby na zero i trzeba brać te wyniki takimi, jakie są. Ostatnie mecze z Węgrzcanką, Karpatami i Złomeksem to ważne szlify, zwłaszcza mentalne dla wciąż młodej drużyny Orła - mówi Kamil Ostrowski, trener Orła Myślenice.

- Z miesiąca na miesiąc nasza gra wyglądała coraz lepiej, choć w zimie mieliśmy pewne problemy i przetasowania. Odszedł Kamil Topa, kontuzja wyeliminaowała Mateusza Bielę, straciliśmy potem bramkarza i dużym wyzwaniem było zastąpienie kontuzjowanego Karola Obłazy. Opatrzność jednak nad nami czuwała, bo najpierw pomógł nam Mateusz Bies, a następnie do bramki po kontuzji wskoczył Bartek Matoga, który był dużym wzmocnieniem. Na pewno w obliczu tej sytuacji był to ciekawy przystanek w jego karierze i zarówno dla niego, jak i dla klubu wyszedł na dobre. W tej rundzie wdrażaliśmy też nowy system gry, przechodząc do ustawienia z trójką w obronie i na pewno stało się to poniekąd naszym DNA. Dzięki dobrze przepracowanej zimie i bardzo solidnej frekwencji na treningach, tempo treningów nie spadło do samego końca rozgrywek. Nie musieliśmy zmniejszać ilości jednostek treningowych, głębia składu dawała o sobie znać niemal w każdym meczu i potrafiliśmy w nich utrzymywać wysokie tempo. Każdy z naszych zawodników zaczynał któryś mecz od pierwszej minuty, a nieraz rezerwowi wprowadzani z ławki dawali wysoką jakość i pozwalali drużynie wskoczyć na jeszcze wyższy poziom, to na pewno duża przewaga nad wieloma drużynami w tej lidze i jest efekt filozofii naszego klubu. To też efekt pracy wielu trenerów, począwszy od szkółki, przez grupy młodzieżowe, po seniorów. Nasz klub pod względem organizacyjnym i jakościowym jest zbliżony do klubów z wyższych lig, niż ta w której na co dzień rywalizujemy. To też owoc długoletniej pracy, która wciąż będzie postępować, a krocząc tą drogą na pewno będziemy szli do przodu i choć niekoniecznie wielkimi krokami to systematyczność w małych krokach pozwoli się rozwijać. Ta filozofia sprawia, że wszystko zależy od nas i jeśli uda się utrzymać tę kadrę, tylko od nas zależy o co zagramy w przyszłym sezonie - dodaje trener Orła.

Orzeł Myślenice - Złomex Branice 4:1 (3:0)
Ponomarenko, Gromala, Kyrylov, A.Mistarz - Łucarz

ORZEŁ: Matoga - Syrek (82 Bała), M.Mistarz, Moskal - Depta (60 Żak), Oramus (70 Sałach), Suder, Kyrylov - Gromala (46 Bałucki), Pereira (46 A.Mistarz), Ponomarenko