Ważne trzy punkty w Igołomi, cierpliwość Orła nagrodzona w meczu walki!

Wiarusy Igołomia chcąc zrewanżować się za jesienną porażkę 0:5, bardzo wysoko postawiły poprzeczkę drużynie Orła Myślenice. Podopieczni trenera Kamila Ostrowskiego ostatecznie skromnie pokonali beniaminka Ligi Okręgowej po złotym golu Bartosza Kiełbusa w drugiej połowie, a ambitna walka gospodarzy z biegiem czasu przerodziła się nawet w agresywne zachowania, co skutkowało dwoma czerwonymi kartkami i bolesnym urazem Grzegorza Stasika. Orzeł jednak został nagrodzony za cierpliwość w tym meczu i skromna wygrana zapewniła awans na pozycję samodzielnego lidera w ligowej tabeli. 

Obie drużyny mocno zaczęły to spotkanie i od samego początku wyczuwalne było, że to będzie zacięte spotkanie. Pomysł na grę gospodarzy był taki, by zaczekać za podwójną gardą i skontrować drużynę Orła długim podaniem za linię obrony. Myśleniczanie natomiast długo nie mogli się wstrzelić, bo już w pierwszym fragmencie meczu dośrodkowanie Grzegorza Stasika powinien zamknąć celnym strzałem Bartłomiej Gromala, ale nie trafił w piłkę. Wiarusy odpowiedziały podobną akcją, ale w ich przypadku zamykający akcję na lewym skrzydle zawodnik również nie sięgnął dośrodkowanej futbolówki.

Jeszcze przed przerwą Orłowcy domagali się rzutu karnego, gdy faulowany w szesnastce był Bartłomiej Gromala, ale sędzia uznał, że gracz Orła próbował go nabrać i zakończyło się żółtą kartką za symulowanie. Później groźnie strzelał Bartosz Kiełbus po wycofanej piłce przez Krzysztofa Górkę, ale niestety bez powodzenia. To była stuprocentowa okazja. Groźnie bywało po stałych fragmentach po obydwóch stronach boiska, jednak pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem.

W drugiej połowie sztab Orła postanowił nieco skorygować ustawienie, w ataku obok Bartosza Kiełbusa pojawił się Krzysztof Zając, który był ważną postacią w ofensywie i napsuł sporo krwi rywalom. Pierwsza połowa też trzeba powiedzieć, że sporo sił kosztowała graczy Wiarusów, mocno popracowali na całym boisku i w drugiej odsłonie już nie byli tak aktywni w pressingu, co stworzyło więcej przestrzeni Myśleniczanom.

Za to pierwsza okazja stuprocentowa to właśnie akcja miejscowych, jednak na szczęście dla Orłowców w stuprocentowej sytuacji zawodnik Wiarusów główkował nad poprzeczką. Później sprawę w swoje ręce wziął Krzysztof Zając, dwa razy uderzał, ale kapitalnie interweniował bramkarz rywali, który był jednym z najlepszych zawodników tego meczu. Był też faulowany w polu karnym, ale sędzia wrócił do wcześniejszej sytuacji i odgwizdał spalonego. 

Kolejnym ostrzeżeniem była sytuacja sam na sam Bartosza Kiełbusa, w której nie trafił w światło bramki. Po tej sytuacji sędzia wyrzucił z boiska jednego z rywali, który faulował na drugą żółtą kartkę, a gra w przewadze jeszcze bardziej zdeterminowała Orła i strzelecki impas został przełamany, bo w kolejnej akcji Kiryl Kyrylov przejął piłkę w środkowej strefie, pognał kilka metrów i sprytnym podaniem uruchomił snajpera Orła, a ten tym razem w sytuacji sam na sam przymierzył przy słupku na 1:0 dla drużyny z Myślenic, ku uciesze licznie przybyłych kibiców!

Orłowcy jeszcze mieli co najmniej dwie świetne okazje - Bartosz Kiełbus powinien ustrzelić dublet, a z podania Krzysztofa Zająca mógł skorzystać Bartosz Bargieł, jednak również nie trafił do bramki. Pod koniec spotkania bardzo ostry faul na Grzegorzu Stasiku skutkował drugą czerwoną kartką, tym razem bezpośrednią, a obrońca Orła z trudem opuścił murawę z pomocą kolegów z drużyny. Mamy nadzieję, że ze zdrowiem Stasia wszystko będzie okej!

To były jedne z trudniej zdobytych punktów w tym sezonie, Wiarusy mocno postawiły się Orłowi i może remis byłby sprawiedliwym rozstrzygnięciem, ale ostatecznie to biało-zieloni świętowali po końcowym gwizdku!

Wiarusy Igołomia - Orzeł Myślenice 0:1 (0:0)
Kiełbus 67

ORZEŁ: Świerczyński - Janecki, Mistarz, Kyrylov - Stasik, Moskal, Gromala, Gładysz, Górka - Kiełbus, Braś oraz Pająk, Biela, Rusek, Depta, Suder, Wąsowicz, Bargieł, Wsół, Zając