Limit szczęścia się wyrównał, Orzeł przegrał z Hejnałem
Pierwszej porażki pod wodzą trenera Pawła Karasia doznali zawodnicy Orła Myślenice, przegrywając 1:2 (0:0) z Hejnałem Krzyszkowice, chociaż mogli zdobyć w tym meczu przynajmniej punkt, ale w ostatniej minucie meczu rzutu karnego nie wykorzystał Adrian Kasprzyk. Limit szczęścia się wyrównał, gdyż to co los dał Orłowcom w meczu z Jordanem, gdzie w ostatnich minutach udało się wygrać, tak w meczu z Hejnałem tego szczęścia nieco zabrakło.
Myśleniczanie do tego meczu podchodzili z eksperymentalnym zestawieniem linii defensywnej z uwagi na kartki Mateusza Mistarza i Kamila Lesińskiego, ale długo utrzymywał się wynik bezbramkowy. W pierwszej połowie groźniejszą sytuację mieli Orłowcy, kiedy to niecelnie strzelał Rafał Kański, a ponadto kilka razy po dośrodkowaniach z stałych fragmentów gry kotłowało się pod bramką Karola Obłazy. Groźny był też strzał Krzysztofa Żaka po niecelnym wybiciu golkipera Hejnału, ale i tym razem zabrakło precyzji. Identyczną sytuację miał natomiast Mateusz Durlatka po drugiej stronie boiska, ale również nie trafił w pustą bramkę.
Na początku drugiej połowy Hejnał wyszedł na prowadzenie, gdy po dośrodkowaniu z lewej strony źle główkował jeden z obrońców i piłka spadła na szóstym metrze pod nogi Jakuba Niedźwiedzia, a ten mocnym strzałem wpakował ją do siatki. Przy stanie 0:1 dwie sytuacje miał Rafał Kański, gdy najpierw trafił sprytnym strzałem w poprzeczkę, a później po kombinacyjnej akcji Dominika Górki z Krzysztofem Żakiem wślizgiem strzelał tuż obok bramki. Napór Orłowców wzrastał, a w 79. minucie swoją drugą bramkę strzelił Hejnał po rzucie karnym pewnie wykonanym przez Jakuba Niedźwiedzia.
Ostatnie minuty należały jednak do Orłowców, znów przysłowiowy wózek pociągnęli zawodnicy wprowadzeni z ławki, dodając grze nieco ożywienia. W 86. minucie znów najlepszy w tym meczu Krzysztof Żak przebojem przedarł się lewą stroną i mając przed sobą już tylko bramkarza wyłożył piłkę na jedenasty metr Arturowi Krausowi, a ten wpakował ją do siatki. Kilkadziesiąt sekund później napastnik Orła mógł zdobyć swojego drugiego gola, gdy wyprzedził obrońcę i sprytnie lobował Obłazę, a zmierzająca w światło bramki piłka w ostatniej chwili została wybita przez jednego z obrońców.
Jak ktoś myślał, że to koniec emocji, to się pomylił, bo w doliczonym czasie działo się jeszcze dość sporo. Najpierw w niewyjaśnionych okolicznościach sędzia wyrzucił z boiska Mateusza Pajkę za sytuację, której nie miał prawa widzieć będąc odwrócony tyłem, a żaden z asystentów nic nie sygnalizował. Później po stałym fragmencie dośrodkowana w pole karne piłka spadła pod nogi Krzysztofa Żaka, a ten wygrał walkę o pozycję, po czym został sfaulowany w obrębie pola karnego i sędzia wskazał na wapno. Do piłki podszedł Adrian Kasprzyk, ale golkiper Hejnału wyczuł jego intencję i uratował trzy punkty swojej drużynie. Tuż po tym sędzia zakończył spotkanie. Nie możemy jednak pominąć faktu, że sędzia Łukasz Mnich, chociaż nie wypaczył wyniku zawodów i o to na pewno nie można mieć do niego pretensji, to przez całe zawody przeszkadzał zawodnikom obydwóch drużyn, śmiejąc się jak głupi do sera i podejmując kompletnie niezrozumiałe decyzje.
Obszerna galeria zdjęć Bartka Ziółkowskiego - kliknij tutaj
Orzeł Myślenice - Hejnał Krzyszkowice 1:2 (0:0)
Artur Kraus 86 - Jakub Niedźwiedź 50, 79 (k)
Orzeł: Bies - D.Górka, Kasprzyk, Leśniak (70 Mateusz Pajka), M.Górka - Żak, B.Łętocha (65 Marzec), Pyzio (80 Nawieśniak), Ślusarz, Kraus - Kański (75 Jamrozik)
Komentarze